Strona:Petöfi - Janosz Witeź.djvu/29

Ta strona została przepisana.

„Janoszu, król rzecze, wybawco méj córy
Zabierzże to złoto za morze, za góry;
Czyn zacny opłacić te skarby czyż mogą?
Żyj w szczęściu, w miłości z Iluszką twą drogą.

Zatrzymałbym ciebie Witeziu mój młody,
Lecz tęsknisz do miłéj, by ryba do wody:
Więc ruszaj! Wy dzielni zostańcie rycerze,
Po trudach bojowych ugościm was szczerze.”

I woli królewskiéj zadosyć się stało.
Rad Janosz powitać gołąbkę swą białą,
Pożegnał królewnę, w skok dopadł do brzegu,
Pchnął łódkę na fale: nie ścignąć jéj w biegu!

Król z dworem Janosza sam powiódł nad morze,
I rozległ się okrzyk: „Witeziu! szczęść Boże!”
I wszyscy za łódką wzrok wiodą po fali
Aż we mgłę owiana zniknęła w oddali.

XVI.

Po morzu bezdenném pomyka łódź nagle,
Pomyślny wiatr hyżo w płócienne dmie żagle;
O! nagléj młodzieńcza rozpuszcza myśl wodze,
Bo nic jéj zapory nie stawia na drodze.

Czarowny to wątek myśl mota i mota,
„Iluszko, perełko, gwiazdeczko ty złota,
Co powiesz, gdy z cicha zapuka do chaty
Z dalekiéj wędrówki twój Janosz bogaty?

Pospieszam do ciebie, ach! długież mi chwile,
Jam tyle przewalczył, przecierpiał ach tyle!
Dziś za to szczęśliwi, w dostatkach, bez troski,
Bez łaski niczyjéj żyć będziem wśród wioski.

Pokrzywdził mnie gazda, niech Bóg mu przebaczy!
Wszak szczęście mi przyniósł mój kosztur tułaczy;
Oj w dobrą godzinę wygnał mnie za wrota,
Ja szczodrze mu za to posypnę garść złota!”

Tak Janosz bohater przemyśla wspaniale,
A łódka mknie żywo po wody krysztale;
Lecz ziemi madziarskiej nie ścignąć powieką,
Bo ona za morzem daleko! daleko!