Wnet oczy cudami napoił do sytu,
Już dusza młodziana zbudzona z zachwytu;
Ból w serce się zakradł, z pod powiek łzy płyną,
Bo wspomniał Iluszkę perełkę jedyną.
„Tu żyć im tak błogo! ja tylko sierota
Sam depczę, zbolały dróżynę żywota;
Mnie tylko na duszę lodowo chłód wieje,
Bom w sercu uroczą pogrzebał nadzieję!”
Wśród Tundrów krainy jezioro połyska,
Nasz Witeż do brzegu przybieży tuż z bliska:
I odjął od piersi kwiat róży uszczkniony
Na grobie Iluszki z murawy zielonéj.
„O skarbie nad skarby, ty kwiatku mój blady!
Utoruj mi drogę, ja pójdę w twe ślady.”
I do ust kwiat zwiędły przyciska w zapale
I rzuca w jezioro: uniosły go fale.
O nieba! cud cudów! czyż mylą go oczy?
Iluszki wziął postać kwiat róży uroczy;
W lot Janosz się rzuci w głębokie wód łono:
W objęcia porywa dziewicę ocknioną!
Cudowneż jezioro! ach woda w niém żywa,
Rozprasza mrok śmierci, do życia przyzywa;
Kwiat zrodzon z jéj prochów, gdy fale go schwycą,
Z wód łona uroczą wypłynął dziewicą.
Spłonęły jagody, uderzy serduszko:
„Tyżeśto, zawoła, perełko, Iluszko!”
I usta przycisnął, spalone z tęsknoty
Do czoła dziewoi gwiazdeczki swéj złotéj.
Oj pięknaż, bo piękna nadziemskim urokiem.
Dziewice rozkosznym ogarną ją wzrokiem,
I dźwięki srebrnemi z ust bieży im słowo:
„Niech żyją król Janosz z Buszką królową!”
I wieki przebrzmiały, a w Tundrów krainie,
Żałoba nieznana, łza z oka nie płynie;
Tam życie kwiecistym wianeczkiem się toczy
Z Janoszem Witeziem Iluszce uroczéj!