intencji piszącego. Bóg da, że moja korna epistoła trafi na Jej dobry humor i że się Eryk nie omylił w swoich wróżbach; a co do mnie, jeżeli przez Eryka otrzymam odpowiedź: „Tak“, będę najszczęśliwszym, acz bez zasługi, pośród śmiertelników.
Na pierwszy rzut oka nie było w tym liście nic mistycznego. Ale gdy się jest wiedzionym przez usłużny instynkt, odkrywa się poza maską tego listu — drugi w kształcie tajemniczego bileciku, który brzmi: „Racz odwiedzić mnie sama”.
Nie! to nie mógł być prosty przypadek, że tak ułożyły się początkowe litery wierszy listu. Musiał to być chytry wypadek, który zdobył się na taki akrostych. Nadto mój zuchwały wielbiciel dawał mi znak napozór niewinną uwagą, abym „dowcipem oceniła i zrozumiała właściwy sens listu i intencję piszącego“.
Nie chcę ukrywać prawdy... Ten żart wydał mi się cudownym. Było w tem coś romantycznego, coś bajecznie zuchwałego — prowadzić korespondencję podwójną, obojętną