Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/105

Ta strona została przepisana.
3 marca.

Czarowny, niezapomniany wieczór! Nigdy tak się nie czułam — teraz wiem, co znaczy być szczęśliwą.
To było piękne jak sen — i jeszcze teraz w niepewnych zarysach sennego marzenia stoi przed okiem mej duszy.
Obracałam się w jasnym, błyszczącym świecie, gdzie wszystko było uroczyste — i to uroczyste ku mojej czci — „wszystko było obliczone na to, aby mnie rozradowrać, gdzie wszelkie moje życzenia odgadywano i spełniano, zanim jeszcze dojrzały w mem sercu. Byłam tam, gdzie brzmiały tylko miłe bez przymusu wybrane słowa, gdzie wszystko zdawało się być skierowane ku rozkoszy — ku subtelnej rozkoszy bez cienia gwałtowności, wszystko tak doskonale odmierzone, aby czuło się niewymowną błogość pokoju i pewności siebie i zarazem nic nie przeraziło małej, lękliwej dzieweczki!
Wszystko to pozostało w moich wspomnieniach niby sen, rozkołysany na jasnym obłoku błękitnego letniego nieba...
Nieśmiała wędrówka po trzeszczących schodach ku górze z trwożnemi spojrzeniami na mosiężne szyldziki na drzwiach. Potem nagły