się go, albo opuścić dom rodziców i uciec — — dokąd? Pierwszego uczynić nie mogę, drugiego — nie odważam się. Tak, gdyby on rzekł: „Pójdź do mnie!” Ale on tego nie czyni, a ja nie chcę odeń zażądać tej ofiary. Tedy pozostaje jedyny ratunek: mus kłamstwa — muszę kłamać znowu i znowu, muszę chytrze zdobywać swoje tajemne myśli, muszę od niego przemykać się do domu z trwogą śmiertelną w sercu, zawsze drżąca, że będę przyjęta druzgocącym wyrokiem: „Twój fałsz odkryto!”
Kłamię teraz tak, że ze wstydu winnaby mi krew trysnąć z pod paznokci. Kłamię jak chora umysłowo, gdyż nie mogę znaleźć rozumnego, wiarogodnego pretekstu, wyjaśniającego moje częste wycieczki z domu. Nie pojmuję, jakim sposobem mama niczego się nie domyśla.
Najbardziej oburza mnie to, że moją miłość ku niemu muszę ukrywać pod maską przyjaźni dla Krystyny. Negować jego, który jest mą dumą, aby do niej się przyznawać! Schlebiać Krystynie, aby zapewnić sobie jej pomoc. Już teraz świadoma swej nieodzowności przyjęła wobec mnie niemal zuchwały ton i stała się natrętnie poufała. Zadaje mi pytania, które brzmią dla mnie jak profana-
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/113
Ta strona została przepisana.