tnika. Można rzec śmiało, że psychologja miłości męskiej w kontraście do uczuć kobiecych posiada tu jednakową siłę wyrazu. Bohater romansu nie jest tu wcale powszednim Don Juanem, ma tony głębokiej i szlachetnej męskości obok rysów ujemnych, nieco hamletycznych, jest bodaj oryginałnem rozwinięciem typu znudzonego światowca, unieśmiertelnionego w poemacie wielkiego poety rosyjskiego, „Oniegina“. Co się tyczy Julji, to pomimo luźnych analogij o sytuacyjnym charakterze z „Chłopczycami“ romansu francuskiego, należałoby raczej podkreślić w niej „wieczno-kobiece“ w zbieżności z nieśmiertelnym typem Goethowskiej „Gretchen“. Z dzieła Nansena płynie wielka podwójna nauka dla kobiety, brzmiąca sfinksowe jak samo życie; bowiem dzieło to poucza zarazem, jak kochać trzeba i jak kochać... nie należy. Podkreśla piękno i szlachectwo wielkiego uczucia i potępia równocześnie egoizm wyłącznie zatracającej się w sobie miłości“.