dały zdolność przenikania przez drzwi i ściany, to, natrafiwszy na pewien dom na przedmieściu Frederiksberger, odkryłyby, że to wesolutkie liczko przeobraża się w odstraszający obraz rozpaczy! Już nie wiem, jak to się stało, jak to było możliwe — wiem, że to jest brzydkie, niewdzięczne, niemądre z mojej strony, ale owa radość promienna pierwszych dni, co przemogła wszystkie moje troski, przeniosła mnie nad wszelkiemi żalami, na wszystko dokoła mnie rzuciła złoty odblask — ona już dawno znikła; a jej miejsce zajęła ta tłocząca melancholja, ta męka przestrachu, która jeno chwilami ustępuje rozhukanej wesołości, nieprzezwyciężonej potrzebie głośnego śmiechu i słyszenia dokoła gwaru i szumu. Nigdy mieszkanie nasze nie wydawało mi się tak szare i nędzne, chłodne i nieprzytulne, jak dziś — od czasu, gdy w Twoich pokojach odgrywałam rolę pani domu.
Gdy siedzimy przy stole i pochłaniamy nasz obiad z gorzkiemi, trupiemi minami, ogarnia mnie czasem nagła tęsknota, opada mnie uczucie opuszczenia, i muszę zaciskać zęby, aby nie wybuchnąć płaczem. Ale najgorzej jest mi w godzinie zmierzchu, kiedy kryję się w swojej niszy przy oknie. Naówczas wzbierają we mnie burzliwe pytania, kłują
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/130
Ta strona została przepisana.