cu mem niema nadziei, dopóki znów cię nie zobaczę.
Gdybym Ci ten list posłała, nie mógłbyś stłumić ironicznego uśmiechu. Rzekłbyś, że jestem niemądra, a w tej samej chwili osądziłabym sama, że list mój godzien jest wyśmiania. A jednak w tajni ducha ten twój uśmiech przyprawiłby mnie o rozpacz. Gdyż Ty pragniesz widzieć mnie tylko wesołą; powinnam być dla Ciebie jedynie rozrywką. Zresztą nie mam żadnych innych zamiarów w stosunku do Ciebie. Ponieważ nic nie mogę — nic nie wiem — jestem niczem bez Ciebie.
A dlatego list ten pozostanie w moim pamiętniku...
Stało się, co musiało się stać. Rozstaliśmy się — ja i Eryk.
Jestem rada, że mam to za sobą iże przeszło to tak gładko. Jest dla mnie niezmierną ulgą, iż nie spotykam się już z konieczności ze spojrzeniem Eryka — zdziwionem, pytającem, ciężkiem jak wyrzut.
Zauważył we mnie zmianę. Postrzegł dawno, że wyślizguję mu się coraz bardziej, acz nie zgadł przyczyny.
Cieszę się, że to minęło. Było to brzydkie