z mojej strony i sprawiało mi ból. Wywoływało we mnie niesprawiedliwą nienawiść, zniewalało mnie postępować nisko i niegodnie.
Będąc jeszcze podlotkiem, miałam psa. Byłam kapryśna i niedobra dla niego; on jednak przywiązał się do mnie bezgranicznie. Zdarzało się, że gdy swoim zwyczajem kręcił się przy mnie natrętnie, odpędzałam go ostremi słowami. Wtedy odchodził, kładł się pod piecem z pyskiem między przedniemi łapami. Ale co chwila zerkał ku mnie, wstawał nagle i wpijał się we mnie pytającemi oczyma: „Czemu jesteś tak zła dla mnie?” Pomnę, bywały dni, że te niemo skarżące oczy budziły we mnie wściekłość instynktowną: nieomal mogłabym zatłuc na śmierć zwierzę!
To samo uczucie opanowało mnie ostatnio względem Eryka. Jakiem prawem jego oczy żądały ode mnie usprawiedliwienia? Jakie prawo miały stawać na mojej drodze nakształt oskarżającego sumienia?
Ale najgorszą udręką było, że gdy w ostatnich czasach spotykaliśmy się z Erykiem — oboje, jakby urzeczeni magnetyczną siłą, musieliśmy mówić o „nim“. Za każdym razem, gdy Eryk wchodził do mego pokoju, postanawiałam: „Dziś imię jego nie będzie wymienio-
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/133
Ta strona została przepisana.