Usłuchałam. Nastąpiła pauza. Oboje byliśmy jednako skłopotani.
Ujął mnie wreszcie za rękę. Moja była zimna jak lód. Przeciwnie, jego ręka — ciepła, wilgotna, drżąca. Patrzył na mnie pełen powagi i miłości — naraz rzekł spokojnie:
— Przyszedłem zapytać ciebie, Juljo, czy chcesz zostać moją żoną.
Pytanie było tak niespodziane, tak wyraźne, że nie znalazłam odrazu odpowiedzi. On ciągnął:
— Zważ sama, że nie mogę dłużej znieść stanu niepewności. Czekałem i czekałem, bom nie ważył się pytać. Wierzyłem, że dopóty mogę mieć nadzieję, dopóki nie mam żadnej odpowiedzi. Ale jakkolwiek wypadnie odpowiedź, będzie lepszą dla mnie niż strach i niepokój ostatnich czasów, Winnaś mi odpowiedzieć uczciwie, Juljo — to jedyna rzecz, jakiej wymagam od ciebie. Czy chcesz zostać moją żoną?
Opanowałam się znowu i odparłam — tak przyjaźnie, jak tylko mogłam, ale przytem określenie:
— Eryku, czyś potrzebował pytać o to? Mniemam, że mógłbyś oszczędzić tego nam obojgu... Nie, Eryku, ja nie mogą być twoją żoną.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/135
Ta strona została przepisana.