śliwego dla młodych!” Kiedy trąciłam się z nią dzisiaj kieliszkiem — siedziałam przy niej — wpatrywała się we mnie długo swemi wielkiemi oczyma, poczem rzekła:
— Za twoje szczęście!
— Dziękuję, babciu!
Jeszcze mocniej utkwiła wzrok we mnie:
— Czy nie mam słuszności?
— Co chcesz rzec, babciu?
Pokiwała głową.
— Nie mówię nic. Pytam tylko.
Zarumieniłam się, a wszyscy inni roześmieli się.
Czy jej ktoś opowiadał o Eryku? Albo co mogła mieć na myśli?
Babka nie jest zamożna. Ma zaledwie tyle, aby przy swoich skromnych wymaganiach żyć bez troski; ale właśnie dlatego, że codziennie coś zaoszczędza, jest w możności to jednemu, to drugiemu z nas wetknąć czasem parę koron na bilet do teatru lub złotą monetę, za którą mamy kupić sobie coś pożytecznego. Dary swoje doręcza mi zwykle w jakiś sposób skryty, tajemniczy i nie lubi, aby o tem z nią mówiono. Dziś np. po obiedzie, gdy siadłam obok niej na sofce, zauważyłam, że delikatnie pociąga mnie za suknię.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/28
Ta strona została przepisana.