żyła się do snu w namiocie ojcowskim. Wtem plemię nieprzyjacielskie dokonywa napadu na obóz; wódz porywa Sulejmę z jej łoża uwozi ją. Sulejma jest jeszcze ogarnięta snem; uwiedzenie wydaje się jej dalszym iągiem sennego marzenia. Otwarłszy oczy, widzi przed sobą klęczącego szeika, przybranego we wspaniałe białe szaty; napotyka jego zachwycone spojrzenie, pozwala bezwolna unieść się; jest napoły złamana strachem, napoły obezwładniona uwielbieniem, które czyta we wzroku uwodziciela; bez oporu poddaje się awanturniczemu gwałtowi sytuacji. Młody szeik poprostu oczarował ją. Może nie było to wcale jego zamiarem wpleść w zagrabienie dziewczęcia tyle poezji i erotyki; bo szeik grał w sztuce niewielką rolę, znika w następnych aktach. Jednak dla mnie jego pojawienie się było ogniskowym punktem wieczoru widowiska.
Nigdy jeszcze nie widziałam tego artysty. Posiada on na pewno wielki talent. Raz tylko wypadkiem napotkałem jego nazwisko w gazetach, ale nie przypominam sobie, aby recenzenci Sulejmy chwalili go osobliwie. Nazywa się Alfred Mörck.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/32
Ta strona została przepisana.