— Pisałeś jednak rzadko i krótko.
— Wiesz, że jest mi ciężko wysławiać się na piśmie.
— Czy nie miałeś nikogo, z kim przestawałeś chętnie?
— Owszem, jednego... Duńczyka, który mieszkał ze mną w jednym pensjonacie. Zaprzyjaźniłem się z nim. Mówiłem z nim wiele o tobie także.
— O mnie, Eryku?
— Tak... opowiedziałem mu, że posiadam siostrzyczkę, córkę pewnego jegomościa, w którego domu zamieszkiwałem w czasie moich studjów, młode dziewczę, które było dla mnie zawsze tak miłe i dobre...
— ...i dla którego popełniałeś tysiące głupstw, którego grzeszki brałeś nieraz na siebie, aby ocalić je przed ciemnym pokojem lub trzciną ojcowską... Ale gdzie bawi teraz twój przyjaciel? Czy został w Wiedniu?
— Nie, rozstaliśmy się dawno. Musiał być w domu z początkiem sezonu?
— Jakiego sezonu?
— Ach! on jest aktorem.
— I nazywa się?
— Alfred Mörck. Czy nie widziałaś go nigdy na scenie?
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/58
Ta strona została przepisana.