wej zdobyczy. Tu spostrzega księżniczkę pod gęstą zasłoną — Julia bowiem znalazła w starej skrzyni utkany przez dobre wróżki gęsty welon — a kiedy zbliża się ku niej, nieznajoma wybucha srebrzystym, lecz pełnym drwiny śmiechem — i znika. Potem — — ba, tu kończy się bajka. Co się dalej stało, nie zdaję sobie jeszcze sprawy...
Jedno tylko było dla mnie jasne; że wyrywam się na tę schadzkę. Nieznajoma, nierozpoznana chciałam pójść tam, nasycić się ciekawością Mörcka, nasłuchać się jego bałamutnych pochlebstw i zniknąć z szyderczym śmiechem księżniczki.
Po obiedzie rzekłam mamie, że mam chęć odwiedzić Emmy. Zdziwiła się, ale przytaknęła tej potrzebie serca. O wpół do szóstej udałam się w drogę. Uprzednio przyniosłam sobie skrycie bajeczny welon ze strychu i wetknęłam go do mojej sporej ręcznej torebki. Pojechałam omnibusem aż do Tivoli, stamtąd udałam się do Nordvall, gdzie mieszka Emmy, złożyłam jej krótką wizytę — zatem dla oczu innych byłam u niej — poczem na schodach otuliłam twarz welonem i z bijącem sercem pośpieszyłam na miejsce schadzki.
Widziałam zdaleka, że zegar kolejowy na wieży wskazywał pięć minut po siódmej. By-
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/70
Ta strona została przepisana.