Przy życzeniach „Dobrej nocy!“ wielka rozczulająca scena pomiędzy mną i matką.
Naprzód ja płakałam, gdyż dręczyła mnie znów Erykiem, potem ona płakała, gdyż rzekłam, że ma na myśli już tylko pozbycie się mnie, a wszystko jej jedno, czy będę szczęśliwa, czy nie. W końcu płakałyśmy obie we wspólnem poczuciu, że życie jest padołem bólu, i naskutek wzajemnej skruchy z powodu brzydkich rzeczy, które rzekłyśmy sobie.
Dom nasz odznacza się stanowczo wielkiemi opadami deszczów. Możnaby sądzić, że położony jest w górach.
Na wypadek pójścia pojutrze na rendez-vous muszę zawczasu zaopatrzyć się w pretekst. Pomyślałam — o Krystynie, jedynej oddanej mi wiernie istocie. Nie miałam nigdy przyjaciółek. Krystyna uchodzi za nią, ale w gruncie rzeczy jest moją niewolnicą. Jest córką prostaka, który zbił jaki taki kapitalik; uczęszczała ze mną do jednej szkoły, lecz czuła się tam zawsze istotą z niższej rasy. W napadzie szlachetności wzięłam ją w opiekę, a że bano się mego ostrego języczka, nikt nie ważył się już obrażać mojej protegowanej. Odtąd Krystyna stała się mi wierną jak