— Może mi pani wierzyć lub nie. Ale nie widziałem nigdy dziewczęcia, które posiadałoby tyle wdzięku, co pani. I jestem bardzo zmartwiony, że nie chce pani widzieć mnie więcej. Adieu! Dziękuję, mocno dziękuję za to, że pani przyszła.
Otworzył drzwiczki pojazdu, a kiedy podałam mu rękę na pożegnanie, pochylił się i pocałował ją...
„Może mi pani wierzyć lub nie...“
Ach! gdybym wiedziała, co powinnam uczynić. Gdybym wiedziała, czy jest naprawdę uczciwym, czy też gra komedję! Ale teraz wszystko i tak minęło — teraz to już jest wszystko jedno.
Nieodwołalnie przeszło! Albowiem nie wyznaczył mi nawet godziny nowego spotkania. Czyż to ma być dowodem, że naprawdę zależało mu na tem, aby mnie znowu zobaczyć?!
Bajka skończyła się! I dobrze, że nie skończyła się bajeczniej. Niezbyt się rumieniąc — w świadomości, że wszystko to minęło — opowiedziałam matce, która mnie oczekiwała, długą historję o wieczorze, spędzonym u Krystyny.
Alę gdyby tak przypuścić, że nie prosiłby mnie o pocałunek — że ciągnąłby dalej tę me-
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/93
Ta strona została przepisana.