gdy śledziło się uważniej ich powolne przesuwanie się po błękitnym stropie, spostrzegało się, że tworzą one to uśmiechające się złotem obramowaniem wysepki, to olbrzymie fantastyczne ptaki, to wreszcie rozsypują się w gromadki maleńkich igrających dziatek — chmurek.
Ogarnęłam ten obraz jednem spojrzeniem i myślałam: „Choćbyś tu nigdy już nie przyszła, nie zapomnisz nigdy, jak wyglądało to w dniu dzisiejszym.“
Zapuściłam się w gąszcz leśny. Ta sama uroczysta jasność przedmiotów otaczała mnie wszędzie i taż sama zdolność odbicia wszystkiego była we mnie. Aż naraz przypomniałam sobie, że noszę jego list w kieszeni. I jakby coś przeszyło mi serce i powiało na mnie chłodnem przerażeniem. Nogi ugięły się pode mną; drżałam jak w febrze; musiałam oprzeć się o drzewo, aby nie upaść. Mięłam list w ręku — nie czytając, widziałam przed sobą każde jego słowo.
A więc to prawda! Opuścił mnie! Skończyło się wszystko!
Powiedziałam to sobie już przedtem; niosłam w sobie te wyrazy przez cały czas. Ale jakoby teraz dopiero doszły one do mego serca i zmusiły je do skurczenia się z bólu,
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/101
Ta strona została przepisana.