Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/110

Ta strona została przepisana.

byś mnie z tego powodu nie porzucił. Chcą — wszystkiemu i wszystkim naprzekór — posiadać Ciebie choćby zdala. I pragnę być tą, która zostanie przy Tobie, gdy opuszczą Cię wszystkie inne!“

1 września.

Odpisał mi:
„Nie, Juljo! Takich listów nie powinnaś mi przysyłać. O iłem poznał Ciebie, o ile wspominam Ciebie często i myślę o Tobie — stoisz przede mną w glorji nieświadomego siebie szlachectwa duszy: istota subtelna, wybrana, która nie dba o martwe formy i przesądy społeczne; małe, delikatne stworzenie, które nigdy nie było ordynarne, nawet wtedy, gdy urągało w żywe oczy zwyczajom „dobrego towarzystwa” — przeciwnie, w pięknie zuchwalstwa rozwijało się do wyżyny oryginalnych przełożeń, odrębnej myśli i woli.
„Nie, Juljo! to niemożliwe, żebyś to Ty pisała; przysłałaś mi chyba list jakiejś modystki, która nadużyła Twego imienia. Gdzież to Ty, dumne, czyste, kochające dziewczę, nauczyłaś się tych wyzywająch słów trawiącej gorączki?
„Wiem dobrze, żem postąpił z Tobą źle i okrutnie. Ale to, co Ty sama z duszą swoją robisz, jest tysiąckroć gorsze.