i przeglądam stare teki, w których jest pełno pożółkłych miedziorytów: awanturniczy i wykwintny hrabia Struensee i jego piękna miłośnica, nieszczęsna i grzeszna królowa, dla której poniósł śmierć; Fryderyk VI, biedny cienkonogi młodzian w generalskim mundurze, odbywający z dumą przegląd wojsk, które, niestety, poszły w bojach z Anglikami na rzeź; okropny pożar królewskiego pałacu w Chrystjanji w lipcu r. 1794 i na tymże sztychu gwoli współczesności przedstawiony „Robespierre, wyrzucony z okna ratusza” i tuż zaraz „wleczony z połamanemi rękoma i nogami” na gilotynę, na którą sam tylu powlókł. Ze wszystkich obrazów najbardziej pociągały mnie dwa wizerunki pani Heiberg, jeden w postaci dziewicy, pełnej nieświadomej kokieterji, drugi — w rozkwicie kobiecości w Longshaul, w którem zasłynęła swojemi marzącemi, niebiańskiemi oczami.
Albo dostaję jakąś robotę ręczną, aby okazać się pożyteczną. Albo wreszcie czytam babci gazetę; słucha z zaciekawieniem wieści o politycznych wypadkach zagranicą i jakoś uroczyście kiwa głową, kiedy wypada mi raz po raz odczytywać doniesienia o nowych rozruchach robotniczych...
Tak jest! — u babuni czuję się dobrze. Ona
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/116
Ta strona została przepisana.