Co byłoby dla mnie zbawieniem — to udać się w podróż na własną rękę, z perspektywą jakiejś twardej pracy, z możnością zarobku na własne utrzymanie, z nadzieją, że sama sobie drogę przebiję w życiu. Ale niestety, wszystko, co potrafię — to trochę tego malowania na porcelanie, z czego ani żyć, ani z czem umrzeć nie można.
Mówiłam sobie nieraz: jedynem wyjściem dla ciebie jest podróż do Ameryki po otrzymaniu przez ogłoszenia stanowiska bony, sprzedawczyni czy czegoś w tym rodzaju — wszystko jedno, bylejakiego zajęcia. Ale, niestety, jestem zbyt tchórzliwa. Nie posiadam tej bezwzględnej odwagi, która potrzebna jest, aby z wszystkiem się godzić. Moje ciało jest rozpieszczone — nie da się nagiąć do ordynarnych robót; wiem nadto, że cierpiałabym, gdyby obchodzono się ze mną jak z posługaczką.
Zresztą, brak mi nawet tyle energji, ile potrzeba, abym wymogła sobie pozwolenie na podróż. Poczułam to niedawno, kiedy na próbę ozwałam się do matki, że noszę się z myślą wyjazdu z domu na czas dłuższy.
— Zrobiłabyś to, nie pomyślawszy o mnie? — zawołała, patrząc na mnie z przerażeniem.
W tejże chwili usta moje załamały się;
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/118
Ta strona została przepisana.