Kiedy dodała jednak: — Zresztą on grał znakomicie! — podniosło to ją w mojej opinji.
W międzyaktach oczy moje strażowały nad lożą Pauli. Teraz śledziła wzrokiem salę, jakby szukała czegoś. Nagle spojrzenia nasze spotkały się i doznałam wrażenia, że jakiś blask chmurny zamigotał w jej oczach. Zauważyłam, że i później w ciągu wieczora wielokrotnie kierowała na mnie lornetkę. Czyż wiedziała, kim jestem — czy coś odgadła?
Czyżby on jej...? Nie, to niemożebne! Wszelako jej wzrok zaniepokoił mnie, i miałam przez cały czas widowiska wrażenie, że jestem śledzona.
— — — Sztuka skończyła się. Znalazłyśmy się w garderobie. Prosiłam Emmy, aby nie śpieszyła się z odebraniem rzeczy, i chciałam zostać najdłużej, aby pochwycić każdy pochwalny odzew o nim. Wszyscy byli zdumieni: „Jak świetnie grał!“. Ktoś rzekł: „Zrobił karjerę dzisiaj! Teraz pokazał nareszcie, że ma ogromny talent!“
Teraz nareszcie! Ale dlaczego dopiero teraz! To wiedziałam ja jedna! Gdybyś, drogi przyjacielu, mógł mnie widzieć, podnoszącą w owej chwili z taką dumą głowę, miałbyś prawo uszczypnąć mnie pieszczotliwie w ucho i szepnąć: „Zarozumiała osóbko!“
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/15
Ta strona została przepisana.