Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/20

Ta strona została przepisana.

— Co ci jest? — spytał.
— Nic!
Ale po krótkiej chwili musiałam się wypowiedzieć:
— Otrzymałeś kwiaty, które są z pewnością...
Przerwał mi:
— Wstydź się, Juljo!
Spoglądał na mnie poważnie, prawie ze smutkiem.
— Jak jest, mam powody być zazdrosną i chciałabym wiedzieć, od kogo są te kwiaty.
Czułam się bliską łez i odwróciłam głowę. Ujął mnie za rękę, i wybuchnęłam płaczem. Chciałam wydrzeć mu rękę, ale utrzyma! ją mocno milcząc — dopóki się nie wypłakałam. Potem rzekł:
— Wysłuchaj mnie raz, Juljo! Zapewniłem cię, że nie masz podstaw do zazdrości, a tyś odparła, że nie jesteś zazdrosna. Okazuje się teraz, że jesteś jednak zazdrosna, a dlatego chcę ci coś opowiedzieć, byś przekonała się, jak bezzasadna jest twoja zazdrość; gdyż wiem, że jesteś dobrem i subtelnie czującem dziewczątkiem, które uwierzy temu, co powiem, nie żądając ściślejszych wyjaśnień, nazywania imion i t. p. A więc: zanim poznałem ciebie, miałem przyjaciółkę, która przy-