o zwłokę. Dopiero, gdyśmy zasiedli na kanapce przy czarnej kawie, pozwolił, abym odczytała pocichu jego list.
— Jak ci się spodobał? — zapytał.
Odpowiedziałam, że jest dla mnie najczarowniejszym poetą w świecie.
Jesteś nim w istocie. Bo jesteś moim poetą.
Pragnę zakończyć to sprawozdanie o mojem święcie, przepisując jego mowę do mego dziennika.
Nie potrzebuję Ci mówić, że Cię kocham. Bo widzisz to sama po moich oczach, gdy Cię obejmuję; słyszysz to w głosie moim, gdy całuję Twe oczy. Ale winienem Ci wyjaśnić, dlaczego jestem w Tobie tak bez pamięci rozkochany.
Albowiem przyszłaś do mnie, jako przyszła Twoja pramatka Ewa do prastarego Adama; jak nowonarodzone, jak drżące oczekiwanie, jak obietnica, zdumiona i budząca zdumienie.
Widzę, że przy tych słowach zapytujesz mnie zmieszanemi oczyma. Tak właśnie patrzyła Ewa na Adama, gdy spotkali się po raz pierwszy, a on zniewolił niebo i ziemię, aby po raz pierwszy usłyszały te słowa, które odtąd zawrze dźwięczą jak nowość i budzą zmieszanie: „Kocham Ciebie!“ A jako teraz uroczo pochylasz główkę, na-