jej zrozpaczone oczy, widziałam, jak pada, omdlała.
Nie!... musiałam wiedzieć, co ten list zawiera. Pod światło z nim! Nie dawało się nic zobaczyć. Próbowałam kopertę podważyć szpilką. Była mocno zaklejona. Nie wiedziałam już, co czynię. Drżącemi rękoma rozerwałam kopertę. Wydałam westchnienie ulgi. Wyczerpana z sił przebytym przestrachem, ale zarazem nad wyraz szczęśliwa — nie bez uczucia zawstydzenia — padłam na krzesło, mnąc ten okropny list. Była to polecająca się reklama praczki, która założyła pralnię na naszej ulicy!
Ba, teraz mogę się z tego śmiać. Ale pomimo to — — gdyby on mógł choćby przeczuć, za jaką cenę, cenę śmiertelnego strachu, muszę kupować moje szczęście!
Najokrutniejszy dzień w mojem życiu! Miałam właściwie pójść z matką do kościoła, ale potrafiłam tak się urządzić, by zamiast tego udać się do babki. Po drodze spojrzałam ku jego oknom. Widocznie jeszcze nie wstał. Okna sypialni były zamknięte i rolety zapuszczone. Jakże chętnie zakradłabym