nawiałabym się ani na chwilę, gdyby trzeba było życie oddać zań w ofierze — ja muszę stać u jego drzwi jak natręt i odbierać wiadomości, których ona, płatna za usługi, raczy mi łaskawie udzielać. Zatarasowała mi drzwi przed nosem; nie pozwała mi przesłać jedynego spojrzenia człowiekowi, który jest dla mnie wszystkiem na świecie!
A tak jestem bezsilna, że muszę być pokorna względem tej osoby! Muszę być nawet nad wyraz uprzejma, aby otrzymać rzeczową odpowiedź.
Porzuciłabym wszystko tu w domu, skazałabym się na hańbę i klątwy, ażeby tylko być przy nim, u jego łoża siedzieć i walczyć o niego ze śmiercią! Badałam swoje serce i wiem, że uczyniłabym to bez namysłu.
Ale wiem też, że on nie zezwoliłby na to, gdyż nie kocha mnie tak, jak ja go kocham.
Jego miłość jest mądra i ostrożna, myśli o skutkach, wie, jak daleko ważyć się może, i zna granice, których nie chce przekroczyć. Ale moja miłość nie posiada w czasie i wieczności innego celu — prócz Niego!
Tedy muszę tu zostać w spokoju — tu, gdzie nie mam nic do roboty, jeno rzucam się jak ryba na brzegu, pozbawiona swego żywiołu.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/40
Ta strona została przepisana.