Ta strona została przepisana.
9 kwietnia.
Jestem szczęśliwa, tak szczęśliwa, że poprostu staję się nienasyconą. Ponieważ i na słońcu muszą być plamy, nie mam tedy zasady płakać, gdy chmurka przesłoni czasem moje szczęście! Tak rozsądnie pocieszam siebie, gdy ona przejdzie i znowu jest słonecznie. Ale póki chmura trwa, brak mi heroizmu.
Co mnie najczęściej napawa smutkiem, to jego maniera zasklepiania się w sobie nakształt ślimaczego ukrywania się w muszli. Jest w nim jakaś obawa posunięcia się za daleko, zbliżenia się do mnie — w sensie duchowym. Nagle — w tej samej chwili, gdy siedzimy przy sobie, tak pięknie zbliżeni — jakby wymyka mi się. Zostaje przede mną jedynie zapięty przezornie pan muszli. I naraz jakby rozpościera się między nami prze-