Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Znalazłam go w wirze zajęć, ożywionego i w najlepszym humorze. Pisał listy i równocześnie mówił bezustanku; chodził po wszystkich pokojach i gromadził drobiazgi, które uważał za nieodzowne w podróży. Był jakby przeobrażony. Naszedł nań jakiś gorączkowy niepokój. Co chwila patrzał na zegar, jakby obawiał się spóźnić na kolej. Śniadanie poprostu połknęliśmy. Nie miałam apetytu. On zjadł ledwo parę kęsów, wypił haustem trzy czy cztery kieliszki madery i zawołał:
— A teraz będziemy się pakowali — co?
W sypialni leżało wszystko chaotycznie rozrzucone. Na łóżku i na krzesłach — garnitury, kamasze, pudełka z cygarami, książki, krawaty, bielizna; na podłodze stały kufry; szuflady komód były wysunięte; szafa z ubraniem szeroko otwarta.
Poczęłam wszystko układać. Przypomniał sobie nagle, że zapomniał kupić papier listowy. Przeprosił mnie i wybiegł, obiecując wrócić za chwilę Zostałam sama w wypełnionym olbrzymiemi przygotowaniami do podróży pokoju — i naraz opadło mnie przytłaczające zwątpienie. Bezwolna, automatycznie brałam sztukę po sztuce i układałam w wielkim kufrze;