pracować dla niego. Jakże mógł rzec: „jesteś nazbyt dobra dla mnie”. Jakby tu wogóle mogła być mowa o „dobroci”.
Gdy mu to wyjawiłam, przyciągnął mnie ku sobie i wpół żartem, wpół poważnie spytał:
— Czy nie mogłabyś troszkę mniej mnie kochać?
— Dziwne wymaganie od osoby kochającej! — rzekłam.
— Skromność ze strony kochanego! — odrzekł. — Znajduję, że dajesz mi za wiele, gdy ja daję ci tak mało!
Wtedy ujęłam go oburącz za klapy surduta — wytrząsłam nim porządnie — i rzekłam:
— Nie jesteś (całus) wcale skromny. Jesteś (całus) okrutnie rozpieszczony, a czasem kapryśny i przykry. Ale przytem jesteś (całus) najwyborniejszym człowiekiem w świecie i ja (całus, całus, całus) kocham cię nad życie!
Zaniedbałam pamiętnik dla korespondencji. Mam tysiąc rzeczy do napisania. Dla pamiętnika nie zdarza się nic godnego uwagi. Dni mijają jednostajnie jak kamienie wiorsto-