Jest tam pewna wdówka z dwiema córkami, którym poświęca wiele czasu.
Z początku, gdy nadmienił o tych młodych damach, uczynił to z wielkiemi zastrzeżeniami; przedstawił rzecz tak, jakby nie mógł się im opędzić mimo wysiłków. Jakoby udręczały go zaproszeniami i wymaganiami, aby brał udział we wszelakich rozrywkach. Popełniłam wówczas błąd, okazując zazdrość. To podrażniło go jawnie i teraz ustawicznie „wtyka mi przed nos“ te panienki z ich wyborowemi zaletami. Wiem doskonale, że to ma być tylko żart z jego strony, jednakże dręczy mnie tem, acz nie chcę się do tego przyznać.
Przeciwnie, umyślnie dopytuję się wciąż o te jego „przyjaciółki“. Tedy ostatnio zemścił się na mnie w sposób, który mi się nie podobał. Mianowicie jął mówić o Eryku, o którego — jak twierdzi — był przez cały czas zazdrosny.
Biedny Eryk! Ilekroć pomyślę o nim, ogarnia mnie smutek. Z pewnością bardzo mnie kochał; inaczej pewności, że nie będę należała do niego, nie przyjąłby z taką cichą słodyczą i delikatnością. Obecnie mieszka w Berlinie, i nie mam o nim bezpośrednich wiadomości. Ale pisał parokrotnie do mojej mamy i ta zapewne mu odpowiedziała.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/78
Ta strona została przepisana.