w którym przesycisz się naszym związkiem, winieneś mi to rzec odrazu. Zniosę to, że zerwiesz ze mną. Ale nie przebaczyłabym ci nigdy, gdybym odkryła, że korzystam z łaski twojej i litości.“
Dzień, który przewidziałaś, nastąpił. I mówię to tak uczciwie, jak tego żądałaś ode mnie.
Może mi zarzucisz: „jednakże oszukiwałeś mnie, bo dawno już byłeś zmęczony“. Odpowiem na to: „do dziś nie byłem sam świadomy mego zmęczenia i nie wyznawałem ci nic, bom i sobie przedtem nic nie wyznał.“
Teraz, rozstając się, możemy przecież oboje zachować wspomnienie o naszej miłości jako o przeżyciu pięknem, czarownem; żadna gorycz nie powinna dołączyć się do tego wspomnienia.
Godzina rozstania jest i musi być oczywiście gorzka. Nie jestem w stanie myśleć o tem, jaki żal i ból Ci gotuję. Ale gdy przejdzie pewien okres czasu i zdarzy się nam zobaczyć się znowu — w spokojniejszym stanie ducha niźli dziś, gdy stoimy naprzeciw siebie w momencie rozłąki — ufam, że Ty sama jak i ja powiesz, iż rozeszliśmy się w chwili właściwej, wyniósłszy sztandar miłości naszej bez zmazy.
Bądź zdrowa!... i postaraj się sądzić mnie nie nazbyt surowo.
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/98
Ta strona została przepisana.
A.