pałacu“. Włożył ubranie, poszedł do jadalni i po zjedzeniu śniadania ruszył w drogę. Przechodząc przez ogród zauważył prześliczny krzak róży, przypomniała mu się prośba Pięknotki, nachylił się i zerwał gałązkę.
Zaledwie to uczynił, rozległ się poza nim głos straszliwy, jakby ryk rozjuszonego zwierzęcia.
Obrócił się i z przerażeniem ujrzał przed sobą potwora.
Było to zwierzę o kadłubie konia, a paszczy tygrysa.
— Tak się więc odwdzięczasz za mą gościnność! — zaryczał. — Jak śmiesz zrywać moje najulubieńsze róże!..
— Przebacz mi, szlachetny panie! — zawołał w najwyższem przerażeniu nieszczęśliwy, — zerwałem tę różę dla mej najmłodszej córki, która tak bardzo kocha wszelkie kwiaty...
— Nie jestem panem, lecz zwierzęciem, — odrzekł potwór. — Nie daruję ci tego, lecz wnet pożrę! Gotuj się na śmierć!
— Pozwól mi przynajmniej pożegnać
Strona:Piękna i potwór.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —