Strona:Pielgrzym.djvu/017

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVI.

W zacisznym domku ojca Gabryjela,
Widokom grzechów królewskich zabrane,
Rosło... Ach! Łaski Pan dziwnie rozdziela!
Przedziwnie cuda sprawuje świetlane:
„Wiesz, ojcze... wczoraj to była niedziela...
A ja tu, w sercu, wielką czułem ranę...
I szamotało się powietrzem piekło!...“
Aż, nocą, dziecię do króla uciekło.


XXXVII.

„Daruj mi, panie ojcze miłościwy!
Lecz o księżycu przyszła do mnie — Ona —
I pokazała mi przemożne dziwy:
Jak szedł... nasz biskup... między świętych grona,
Cały w błękitnym płaszczu... Srebrnej iwy
Gwar... i śpiewanie starego jesiona...
Słowiki wszystkie szły za nim od ziemi,
Błogosławiącym dłońmi przejrzystemi.


XXXVIII.

Taki był dziwny biskup!... Wzniósł się szumnie,
Jakby z obłoków miał wyzwać pioruny!
Z ducha podobny śpiżowej kolumnie,
A razem... cichej owcy miękkorunej...
Przechodząc, pojrzał... Wnet na sercu u mnie
Wstała moc taka... co rozbija truny...
Co kruszy lody... co zapala słońca...
Z ciszy dróg mlecznych czerpiąc się bez końca.