Strona:Pielgrzym.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.
XXI.

„Ach, czemu pytasz?! Gdy cię niema, drogi!
Do ciebie gwiazdą lecę potajemnie,
Choć nas rozłącza Bóg — i świata trwogi —
I rzucam w twarde długiej nocy ciemnie,
Istotę całą rzucam ci pod nogi:
O, ukochany, powiedz — kochasz-że mnie?!
Ach, czemu pytam?! — Gdy mnie w snach twych niema.
Staje nade mną ócz twych anatema.“


XXII.

Stajesz nade mną. W żrącym bólu hymnie —
Choć nas rozłącza Bóg — i trwogi świata...
O, upragniona!... — wołasz — Pragniesz ty mnie?!“
Tu we śnie moim boginka skrzydlata
Na brzeg sfrunęła... Od jeziora dymnie
Snują się wonie — pieśń zawrotna wzlata...
Zwarły się usta moje w głaz niemotą;
A Ona pyta w pomieszaniu: „Co to?!“


XXIII.

Pyta... co nadto... och! aż nadto!... do dna
Wiem! do ostatniej trucizny kropelki!...
Kiedy na jawie myśl moja, swobodna,
Gardzi tęczami, które rodzi wielki
Grzech — gdy go żyje dusza, cnoty godna. —
Aż zmogłem sercem obraz kusicielki:
A gdym przewalczył nocą czarne piekło,
Serce mi rankiem w błękity uciekło,