Strona:Pielgrzym.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.
XVIII.

A tylko czasem przemożne tęsknoty
Rwą się... czy wicher od Polski nie zwieje
Wieści, jak pożar lotnej, szczerozłoty...
Wybuchający w olbrzymie nadzieje,
W karmazynowe płomienne oploty,
Strojące Miecza krwią pisane dzieje:
Aby był ogniem tym, jak duch skrzydlaty,
Jeśli ma Prawdzie zawojować światy.


XIX.

Tu mię raz jeszcze Ręka Pańska zmoże:
Kogo miłuje Pan, temu nie szczędzi
Mąk, aby pojął wielkie drogi Boże —
Znał te, na których potknął się, krawędzi,
Oczyma zgłębił przepastne wydroże —
Szaleństwo swoje zmierzył okiem sędzi,
Aby w radościach skruchy zgiąć kolana,
Że grzechom wielkim wielka Dobroć Pana.


XX.

Lęk miałem dawny w sercu: z Drużynianki
Toć był urodzon — Zbigniew[1]! Ojców wiarą
Ślubiona; swatem był w polne równianki
Strojony kołacz. Dźwięczny pieśnią starą,
Tchnący lip graniem, szeptem macierzanki,
Miód usta złączył... niedopitą czarą;
Ręka ją czeska rozbiła w kawały —
Księżniczkę Herman pojął, osmętniały.


  1. T. Wojciechowski snuje hipotezę, w której świetle Zbigniew mógł być bodaj siostrzanem biskupa Stanistawa.