Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

prowadzi pod rękę z tą swoją długowłosą tyczką, gotowa przewrócić się przy każdym kroku, wiecznie zawadzająca o czyjąś głowę swoim łokciowym koszykiem, rumieniąca się przy każdym ukłonie. Któżby ci był wówczas powiedział, że tobie się zachce kiedyś tej kobiety? Ech, wicehrabio, ty sam zarumień się ze wstydu i opamiętaj się zawczasu. Przyrzekam ci solenną tajemnicę.
A zresztą, zastanów się nad zawodami, jakie cię czekają! jakiegoż to rywala wypadnie ci zwalczać? męża! Czy nie czujesz się upokorzonym już tem samem zestawieniem? Cóż za hańba, jeżeli poniesiesz klęskę! a naodwrót, w razie zwycięstwa, jakże mało zaszczytu! Więcej powiem: nie spodziewaj się żadnej przyjemności. Czyż można zaznać jej ze skromnisiami? mówię oczywiście o szczerych: wstrzemięźliwe nawet w samej godzinie upojenia, zawsze dadzą ci jedynie jakieś pół-rozkoszy. To zupełne oddanie całej siebie, ten szał zmysłów, w którym rozkosz oczyszcza się własnym swoim bezmiarem, ta najwyższa łaska miłości, to wszystko jest im zupełnie nieznane. Przepowiadam ci to; w przypuszczeniu najszczęśliwszej możliwości, twoja prezydentowa będzie mniemała, iż wszystko uczyniła dla ciebie, racząc cię tak, jak raczy swojego małżonka, zaś w sam na sam małżeńskiem, chociażby najczulszem, zostaje zawsze dwoje, a nie jedno. Tutaj rzecz ma się jeszcze o wiele gorzej: twoja skromnisia jest nabożna i to tą nabożnością kumoszek, która skazuje kobietę na wieczyste dzieciństwo. Być może, uda ci się nagiąć tę zaporę, lecz nie pochlebiaj sobie, byś zdołał ją zniweczyć: może zwyciężysz miłość Boga, lecz nie zwyciężysz z pewnością obawy przed dyabłem; i skoro, trzymając swoją kochankę w ramionach, uczujesz, iż serce jej bije, to będzie ono biło ze strachu, a nie z miłości. Być może, że gdybyś był poznał tę kobietę wcześniej, byłbyś może mógł coś z niej zrobić; ale dziś to ma dwadzieścia dwa lat, a już blisko dwa lata, jak to wyszło za mąż. Wierzaj mi, wicehrabio, gdy