Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.
LIST VIII.

Prezydentowa de Tourvel do pani de Volanges.


Trudno mi pani powiedzieć, jak bardzo jestem wdzięczna za dowód ufności, którym mnie zaszczycasz, i jak żywo mnie obchodzi sprawa zamęścia panny de Volanges. Z całej duszy, z całego serca życzę jej szczęścia, którego nie wątpię, że jest godna. Nie znam wcale pana hrabiego de Gercourt; ale, skoro na niego padł tak zaszczytny wybór, mogę mieć o nim jedynie najlepsze wyobrażenie. Poprzestaję, pani, na życzeniu, aby to małżeństwo uwieńczone było równie pomyślnym skutkiem jak moje, które również jest twojem dziełem i za które każdy dzień pomnaża moją wdzięczność dla ciebie. Oby szczęście twej córki, pani, stało się nagrodą za to, które ja otrzymałam z twojej ręki; i oby najlepsza z pośród przyjaciółek mogła być również i najszczęśliwszą z matek!
Szczerze zmartwiona jestem, że nie mogę osobiście złożyć ci, pani, tych najszczerszych życzeń, a zarazem, czegobym bardzo pragnęła, co rychlej zapoznać się z panną de Volanges. Doznawszy od Ciebie tyle dobroci prawdziwie macierzyńskiej, mam prawo spodziewać się, że znajdę u niej tkliwą przyjaźń siostry, na którą w przyszłości będę się starała zasłużyć.
Przypuszczam, iż zostanę na wsi przez cały czas nieobecności pana de Tourvel. Skorzystałam z tego czasu, aby nacieszyć się towarzystwem czcigodnej pani de Rosemonde. Czarująca to zawsze osoba: sędziwy wiek nie odebrał jej nic z dawnego uroku; zachowała całą swoją wesołość i żywość umysłu. Ciało jej jedynie liczy ośmdziesiąt cztery lat; duch nie więcej jak dwadzieścia.
Samotność naszą ożywiło nieco przybycie siostrzeńca pani de Rosemonde, wicehrabiego de Valmont, który ma zamiar pozostać tu kilka dni. Znałam go jedynie z rozgłosu, który niezbyt zachęcał do bliższego poznania; jednak, zdaje mi się,