na wpół ze szczerego serca, otoczyłam go ramionami i osunęłam mu się do kolan. „O mój najdroższy, rzekłam, aby ci zgotować niespodziankę tej chwili, popełniłam tę zbrodnię, iż udanym gniewem przyprawiłam cię o zmartwienie i na chwilę pozbawiłam twoje źrenice widoku ukochanej. Przebacz mi moje winy, a okupię je potęgą miłości.” Możesz sobie wyobrazić skutek tej sentymentalnej przemowy. Kawaler, uszczęśliwiony, podniósł mnie co żywo i rozgrzeszenie moje zostało przypieczętowane na tej samej otomance, na której ty i ja przypieczętowaliśmy tak wesoło i w ten sam sposób nasze wieczyste zerwanie.
Ponieważ mieliśmy przed sobą całe sześć godzin, a postanowiłam sobie, iż cały ten czas upłynie mu w sposób niezmącenie rozkoszny, powściągnęłam tedy jego uniesienia i powabna zalotność zajęła miejsce gorętszej czułości. Nigdy jeszcze nie dołożyłam tylu starań, aby podobać się komuś, nigdy też nie byłam równie zadowolona z siebie. Po kolacyi, naprzemian dziecinna i pełna rozsądku, swawolna i tkliwa, niekiedy nawet nieco wyuzdana, starałam się obchodzić z moim lubym niby z sułtanem zasiadającym pośród swojego Seraju, w którym ja grałam kolejno rolę rozmaitych faworytek. W istocie, jego wielokrotne hołdy, jakkolwiek zawsze przyjmowane przez tę samą kobietę, ciągle składane były u stóp coraz to nowej kochanki.
Wreszcie, z brzaskiem dnia, trzeba się było rozłączyć; i cokolwiek Kawaler powiadał, cokolwiek czynił nawet, aby mi udowodnić, iż rzecz się ma inaczej, rozstanie to było dla niego równie potrzebne jak niepożądane. Gdy nadeszła chwila ostatniego pożegnania, wzięłam klucz tego błogosławionego ustronia i wręczając mu go rzekłam: „Zgotowałam je tylko dla ciebie, słusznem jest, abyś ty był jego panem: rzeczą Ofiarnika jest rozrządzać Świątynią.“ W ten sposób zręcznie uprzedziłam podejrzenia, jakie mogłoby mu nasunąć to posiadanie, nieco zagadkowe, małego ustronnego domku. Znam mego Kawalera i nie lękam
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.