obrażają mnie, że ich wyznanie jest dla mnie zniewagą. Nie tylko nie zdobędziesz mojej wzajemności, ale jeśli sobie nie nakażesz milczenia, którego, sądzę, mam prawo oczekiwać, a nawet wymagać od pana, zmusisz mnie, abym pana nigdy nie oglądała na oczy. Dołączam do tego pisma pański list, w nadziei, że i pan również zechcesz mi zwrócić ten oto; byłoby to dla mnie wielką przykrością, gdyby miał pozostać jakikolwiek ślad wydarzenia, które nigdy nie było powinno mieć miejsca.
Cecylia Volanges do Markizy de Merteuil.
Mój Boże, jaka pani jest dobra! Jak pani to dobrze odczuła, że łatwiej mi będzie pisać do pani, niż mówić! Bo też to, co mam pani powiedzieć, to bardzo ciężko jest wyznać: ale przecież pani jest moją przyjaciółką, wszak prawda? Och, tak, moją ukochaną przyjaciółką! Będę się starała nie bać się; mnie tak trudno dać sobie rady bez pani, bez pani wskazówek! Bardzo mi jest ciężko, zdaje mi się, że każdy odrazu pozna po mnie, co ja myślę: a szczególniej, kiedy on jest przytem, to czerwienię się zaraz, jak tylko kto spojrzy na mnie: wczoraj, kiedy to pani widziała, że płakałam, to z tego, że chciałam powiedzieć coś pani, a potem nie wiem co takiego nie dawało mi się odezwać i kiedy mnie pani spytała, co mi jest, łzy mi tak same jakoś napłynęły do oczu. Nie umiałabym poprostu wymówić jednego słowa. Żeby nie pani, mama byłaby wszystko spostrzegła i coby się wówczas stało ze mną? Oto, jakie teraz jest moje życie, zwłaszcza od ostatnich czterech dni!
Całe cztery dni upłynęło już, tak, wszystko muszę pani powiedzieć, od czasu jak p. kawaler Danceny do mnie napisał;