liście najdokładniej zdaję jej sprawę z mego położenia i uczynków. Kiedy odczytałem go Emilii, tarzała się poprostu ze śmiechu; mam nadzieję, że i ciebie zabawi.
Ponieważ list musi być opatrzony pieczątką z Paryża, posyłam ci go, markizo; bądź tak dobra przeczytać go, zapieczętować i odesłać na pocztę. Ale pamiętaj nie użyć przypadkiem swojej pieczątki, ani też jakiego emblematu miłosnego; zwykła główka wystarczy. Do widzenia.
P. S. Wyjmuję mój list; nakłoniłem Emilię, aby poszła do teatru na włoską trupę... Skorzystam z tego czasu, aby pośpieszyć do ciebie, markizo. Zjawię się najpóźniej o szóstej; jeżeli ci to dogadza, pójdziemy razem około siódmej do pani de Volanges. Nie wypada mi opóźniać się dłużej z zaproszeniem, jakie mam jej zanieść imieniem pani de Rosemonde; przy sposobności rad będę zobaczyć małą Volanges.
Do widzenia, moja urocza pani. Gotuję się uściskać cię z taką przyjemnością, aby twój kawaler miał prawo być zazdrosny.
Wicehrabia de Valmont do Prezydentowej de Tourvel
{z pieczęcią paryską).
Po nocy bezsennej i burzliwej, nocy, którą przeżyłem naprzemian trawiony żarem płomiennej namiętności, to znów pogrążony w zupełnem unicestwieniu wszystkich władz mojej duszy, spieszę, pani, przy tobie szukać spoczynku, którego potrzebuję, a którego, mimo to, nie spodziewam się zakosztować jeszcze. Istotnie, stan w jakim się znajduję, w chwili gdy kreślę te słowa, bardziej niż kiedykolwiek daje mi uczuć nieod-