Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

chyba żebyś mógł wpaść rano. Uległam prośbom mojego Kawalera i ofiarowałam mu wieczór w małym domku.

4 września 17**.



LIST LV.

Cecylia Volanges do Zofii Carnay.


Miałaś racyę, droga Zosieńko; w proroctwach swoich więcej masz powodzenia niż w radach. Danceny, jak mi to przepowiedziałaś, mocniejszy się okazał niż spowiednik, niż ty, niż ja sama: i znowu wszystko wróciło zupełnie do dawnego. Och, nie żałuję tego; a ty, jeśli będziesz mi czynić wymówki, to tylko dlatego, że nie wiesz, co to jest za szczęście kochać Dancenyego. Bardzo ci łatwo mówić, jak trzeba postępować, kiedy to nie o ciebie chodzi; ale gdybyś skosztowała, jak strasznie się odczuwa zmartwienie kogoś kogo się kocha, ile radości ma się z tego, żeby jemu radość sprawić, i jak jest trudno powiedzieć nie, kiedy z całej duszy chciałoby się powiedzieć tak, nie dziwiłabyś się niczemu. Czy ty myślisz naprzykład, że ja mogę patrzeć na to, jak Danceny płacze, żebym sama także nie płakała? Ręczę ci, że to jest zupełnie niemożliwe; a kiedy on jest wesoły, to i ja się czuję taka szczęśliwa jak on. Mów sobie co chcesz: to co się mówi, nie zmienia tego co jest, a ja jestem zupełnie pewna, że to jest właśnie tak.
Chciałabym ciebie widzieć na mojem miejscu... Nie, to jest, nie to chciałam powiedzieć, bo to pewna, że mojego miejsca nie chciałabym ustąpić nikomu; ale chciałabym, żebyś ty także kogoś kochała; i to nie tylko dla tego, żebyś mnie rozumiała lepiej i żebyś mniej mnie łajała, ale dlatego, że wtedy byłabyś o wiele szczęśliwsza, a raczej właściwie wtedy byś dopiero zaczęła być szczęśliwa.