wyrzutów? To, co pan nazywa szczęściem, to jedynie oszołomienie zmysłów, burza namiętności, na którą strach jest patrzeć nawet ze spokojnego brzegu. Jak się powierzyć takim nawałnicom? jak odważyć się puszczać na morze pokryte szczątkami tysiącznych okrętów? I z kim? Nie, panie, ja trzymam się lądu; zbyt drogie mi są więzy, które mnie z nim łączą. Gdybym mogła je zerwać, nie uczyniłabym tego; gdybym ich nie miała, pospieszyłabym je sobie nałożyć.
Po co mnie oblegać? poco mnie ścigać tak wytrwale? Listy pańskie, które powinny być jak najrzadsze, stają się coraz częstsze. Miał pan w nich być rozsądny, a tymczasem mówisz mi w nich jedynie o swojej szalonej miłości. Niepokoisz mnie swemi myślami, bardziej jeszcze niż wprzódy swą osobą. Oddalony w jednej postaci, zjawiasz się znowu przedemną w innej. To, o czem zabraniam panu mówić do mnie, powtarzasz znowu, tylko w innych słowach. Podobasz sobie w tem, aby mnie wprawiać w kłopot podstępnemi dowodzeniami, sam zaś wymykasz się moim argumentom. Nie chcę już panu odpowiadać, nie będę już panu odpowiadała... Jak wy się odnosicie do kobiet, któreście uwiedli! z jaką wzgardą mówicie o nich! Przypuszczam, iż niektóre z nich zasługują na to: ale czyż wszystkie godne są tylko pogardy? Ach, tak! niewątpliwie, skoro zdeptały swoje obowiązki, aby się wydać na łup występnej miłości. Z tą chwilą straciły wszystko, nawet szacunek tego, dla którego wszystko poświęciły. Kara sprawiedliwa, ale sama myśl o niej przyprawia już o drżenie! Ale cóż mnie to obchodzi wreszcie? czemu miałabym się zajmować niemi albo panem? jakiem prawem stara się pan zakłócać moją spokojność? Zostaw mnie pan, nie szukaj mnie, nie pisz do mnie; proszę pana o to; żądam tego. To ostatni list, jaki pan otrzyma odemnie.
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.
5 września 17**.