pewne prawa do owych lasów, i mam zamiar je odwiedzić, jeżeli ci nie jestem potrzebny. Do widzenia, pamiętaj, że Danceny ma być u mnie około czwartej.
Kawaler Danceny do Wicehrabiego de Valmont.
Ach, panie, jestem w rozpaczy, wszystko stracone. Lękam się powierzyć papierowi tajemnicę mojej niedoli, a czuję potrzebę wylania jej na łono szczerej i wiernej przyjaźni. O której godzinie będę mógł pana zobaczyć i pospieszyć do niego po radę i pociechę? Byłem tak szczęśliwy w dniu, w którym panu otworzyłem moje serce. A teraz, cóż za różnica! jakże wszystko się dla mnie zmieniło! To, co cierpię za siebie, to ledwie najmniejsza cząstka mych udręczeń; stokroć gorzej uciska mnie niepokój o osobę, droższą mi nad życie. Pan jest szczęśliwszy odemnie; pan możesz ją oglądać; toteż liczę na pańską przyjaźń; wszak nie odmówisz mi swojej pomocy? ale wprzód muszę się z panem widzieć i opowiedzieć mu wszystko. Pożalisz się nademną, dopomożesz mi; w tobie cała nadzieja. Ty masz serce tkliwe, wiesz, co miłość, tobie jednemu mogę zawierzyć: nie odrzucaj mojej prośby!
Do widzenia; jedyną pociechą w boleści jest mi myśl, iż posiadam jeszcze takiego przyjaciela. Donieś mi, błagam, o której godzinie będę cię mógł zastać. Jeżeli rano niemożliwe, w takim razie przynajmniej wcześnie popołudniu.