tak marnował. Trzeba, mówiłeś również, by się musiał więcej ukrywać; doskonale! tej potrzeby odtąd mu nie zbraknie. Mam tę zaletę, że wystarczy mi tylko wytknąć moje błędy; nie spocznę wówczas, dopóki wszystkiego nie naprawię. Posłuchaj zatem, co uczyniłam.
Wróciwszy do domu przedwczoraj rano, przeczytałam twój list; wydał mi się objawieniem. Przekonana, że bardzo trafnie wskazałeś przyczynę złego, myślałam już jedynie nad sposobami naprawienia go. Mimoto, na razie położyłam się do łóżka, ponieważ niestrudzony Kawaler nie dał mi zdrzemnąć się ani na chwilę i zdawało mi się, że jestem senna: ale nic z tego. Ciągła myśl o Dancenym, ciągłe szukanie środków wyrwania go z jego niedołęstwa lub ukaranie go za nie, nie dały mi zmrużyć oka i dopiero, gdy dobrze sobie obmyśliłam cały plan, zdołałam zasnąć na jakie dwie godziny.
Jeszcze tego samego wieczora udałam się do pani de Volanges i, w myśl mojego projektu, zwierzyłam jej, iż mam prawie pewność, że między jej córką a Dancenym istnieje bardzo podejrzane porozumienie. Ta kobieta, tak jasnowidząca, gdy chodziło o ciebie, tutaj okazała się zaślepioną w najwyższym stopniu. Odpowiedziała mi zrazu, iż z wszelką pewnością się mylę, że córka jej, to dziecko itd. itd. Nie mogłam powiedzieć wszystkiego, co wiedziałam o tem; ale przytoczyłam jej spojrzenia, słówka, które rzekomo zdołały zaniepokoić mą przyjaźń i moją cnotę. Słowem, przemawiałam wcale nie gorzej od prawdziwej świętoszki; aby zaś wymierzyć cios stanowczy, posunęłam się aż do powiedzenia, iż, o ile mi się zdaje, zauważyłam wymianę listów. To mi przypomina, dodałam, że kiedyś mała otwarła przy mnie szufladę swego sekretarzyka, przyczem uderzyło mnie, iż chowa tam pełno papierów. „Czy wiesz o kimś, ktoby do niej pisywał tak często?“ Tu spostrzegłam na twarzy pani de Volanges wyraźne poruszenie; łzy zakręciły się jej w oczach. Dziękuję ci, moja zacna przyjaciółko, rzekła, ściskając mi rękę; postaram się to wyjaśnić.
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.