Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

ci mego listu. On powątpiewał o powodzeniu swego pośrednictwa; ale, w razie odmowy samej pani de Merteuil, ręczy mi za jej pannę służącą, która ma dla niego jakieś względy. Ona zatem odda ci ten list i jej będziesz mogła powierzyć odpowiedź.
Ta pomoc na nic się nam nie przyda, jeżeli, jak przypuszcza pan de Valmont, bezzwłocznie masz wyjechać na wieś. Ale wówczas on sam ofiaruje nam swoje usługi. Osoba, do której macie jechać, jest jego krewną. Skorzysta z tego pozoru, aby się tam udać równocześnie z wami i za jego pośrednictwem będziemy mogli korespondować ze sobą. Ręczy mi nawet, że jeżeli pozwolisz sobą kierować, dostarczy nam sposobów widywania się bez najmniejszego dla ciebie niebezpieczeństwa.
A teraz, Cesiu moja, jeśli mnie kochasz, jeżeli cierpisz nad moją niedolą, jeżeli, jak mam nadzieję, podzielasz moje żale, czyż odmówisz swojej ufności człowiekowi, który będzie dla nas opiekuńczym aniołem? Gdyby nie on, zostałaby mi jedynie rozpacz, iż nie mogę nawet złagodzić tych smutków, które na ciebie sprowadziłem. Myśl o twej boleści jest dla mnie męczarnią nie do zniesienia. Oddałbym życie, aby ciebie uczynić szczęśliwą! Wiesz o tem dobrze. Oby pewność, iż jesteś ubóstwianą, mogła przynieść nieco pociechy twej duszy!
Do widzenia, Cesiu, do widzenia, jedyna moja!

9 września 17**.



LIST LXVI.

Wicehrabia de Valmont do Markizy de Merteuil.


Zobaczysz, moja piękna przyjaciółko, czytając te dwa załączone listy, czy dobrze wykonałem twój projekt. Choć oba noszą datę dzisiejszą, napisane zostały wczoraj u mnie i pod mojem okiem: list do małej jest zupełnie po naszej myśli.