się zbyt długo, źle były zaadresowane. Nie wobec mnie, ale w oczach ludzi trzeba go ośmieszyć należycie i ponawiam do ciebie, markizo, moją prośbę w tym przedmiocie.
Ach! zdaje mi się, że mam wreszcie słowo zagadki! twój list jest proroctwem, nie tego co uczynisz, ale tego, czego on się będzie spodziewał po tobie, w chwili gdy będziesz pracowała nad jego klęską. Projekt niezły, wymaga jednak wielkiej ostrożności. Wiesz równie dobrze jak ja, że w oczach świata mieć jakiegoś mężczyznę, a przyjmować jego zabiegi jest najzupełniej równoznaczne, chyba, że ma się do czynienia z głupcem; zaś Prévan nie jest głupi, och, całkiem przeciwnie. Jeśli zdoła zyskać bodaj pozór, pochwali się resztą i wszystko już przepadło. Głupcy uwierzą, złośliwi udadzą, że wierzą: jakżeż się będziesz bronić? Doprawdy, boję się o ciebie. Nie iżbym wątpił, markizo, o twojej zręczności: ale przysłowie mówi, że tylko dobrzy pływacy toną.
Nie uważam się za człowieka głupszego od innych; otóż znam sto, znam tysiąc sposobów zniesławienia kobiety; natomiast nie widzę ani jednego, którymby się mogła skutecznie posłużyć dla swojej obrony. Co do ciebie samej, moja piękna przyjaciółko, uznaję, iż postępowanie twoje w świecie jest arcydziełem, a jednak nieraz nie mogłem oprzeć się przekonaniu, iż większą ma w tem zasługę szczęście niż dobra gra.
Ale, ostatecznie, może ja doszukuję się racyj tam, gdzie ich wcale niema. Podziwiam się doprawdy, jak od godziny debatuję poważnie nad czemś, co jest, więcej niż pewne, prostym żartem z twojej strony. Dopieroż będziesz drwiła sobie ze mnie! Dobrze więc! niech się stanie: uśmiej się do syta i mówmy o czem innem. O czem innem! mylę się, zawsze o tem samem; zawsze o kobietach, które się zdobywa lub gubi, a często i jedno i drugie naraz.
Mam tu, jak bardzo słusznie zauważyłaś, sposobność ćwiczenia się w obu tych rodzajach, ale nie z jednaką łatwością.
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.