Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

ale wolę obrócić czas na spełnienie moich zamiarów, niż go tracić na ich opowiadanie. Oto już jestem przy ósmej stronicy i czuję się zmęczony; zatem do widzenia.
Domyślasz się zapewne, choć ci nic o tem nie mówiłem, że mała odpisała Dancenyemu.[1] Mam również odpowiedź od mojej świętej, do której napisałem nazajutrz po mojem przybyciu. Posyłam ci oba listy. Przeczytasz je lub nie, jak zechcesz; pojmuję, że ta wieczna klepanina, która dla mnie już nie jest nazbyt zabawna, musi przyprawiać o mdłości osobę nieinteresowaną.
Jeszcze raz zatem, do widzenia. Całuję ci łapki serdecznie, ale proszę cię, moja złota markizo, jeśli mi zechcesz mówić o Prévanie, uczyń to w sposób cokolwiek bardziej zrozumiały.

Z zamku *** 17 września 17**.



LIST LXXVII.

Wicehrabia de Valmont do Prezydentowej de Tourvel.


Skąd może pochodzić, pani, ta okrutna wytrwałość, z jaką unikasz mojego widoku? czem się dzieje, że najtkliwsze względy z mej strony spotykają się u ciebie z obejściem tak surowem i niechętnem?

Cóż uczyniłem, aby postradać tę szacowną przyjaźń, której widocznie uznałaś mnie godnym, skoro mogłaś mi ją ofiarować? Czyż zaszkodziłem sobie ufnością, jaką położyłem w tobie i czy chcesz mnie karać za moją otwartość? Czy chciałabyś może tą tak niezasłużoną surowością obudzić we mnie przekonanie, iż trzeba było tylko cię oszukać, aby uzyskać więcej przychylno-

  1. Ten list się nie odnalazł.