Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

Przybywa pierwsza. Prévan zjawia się sam, przyjmuje ją z pozorami czułości, prowadzi aż do sanktuaryum, którego mniemała się być Bóstwem, następnie zaś, znikając pod jakimś pozorem, wpuszcza równocześnie na swoje miejsce obrażonego kochanka.
Wyobrażasz sobie, że w takiej chwili kobieta nieobyta jeszcze z przygodami mięsza się, traci głowę i staje się łupem niezmiernie łatwym. Uważa sobie za łaskę każdą wymówkę jakiej jej oszczędzono i, jak zbiegła niewolnica, wydana na nowo w ręce swojego dawnego pana, czuje się aż nadto szczęśliwa, gdy może marzyć o przebaczeniu przyjmując na nowo dawne jarzmo. Traktat pokoju przypieczętowano w bardziej ustronnem miejscu, opróżnione zaś teatrum zajęli z kolei nowi aktorzy, wypełniają je podobną sceną, a zwłaszcza o podobnem zakończeniu.
Aż dotąd każda z kobiet mniemała, że ona jedna znalazła się w tej sytuacyi. Ich zdumienie i zakłopotanie wzrosło, skoro w chwili wieczerzy trzy pary zebrały się razem u stołu; pomięszanie zaś doszło do szczytu, gdy Prévan, zjawiając się pośród całego zgromadzenia, z całem okrucieństwem przedłożył wszystkim trzem niewolnicom swoje przeprosiny, które, odsłaniając całą tajemnicę, przekonały je w zupełności, do jakiego stopnia zostały wyprowadzone w pole.
Mimo to zajęto miejsca przy stole. Stopniowo zamącona ochota wróciła, mężczyźni rozchmurzyli się, kobiety pogodziły z losem. Wszyscy dławili w sercu nienawiść, mimo to na ustach mieli wyrazy czułości: zabawa obudziła pragnienia, które nazajem opromieniły ją nowym wdziękiem. Ta niezwykła orgia przeciągnęła się aż do rana. Skoro nadeszła chwila rozłączenia, kobiety mogły mniemać, iż wszystko jest odpuszczone, ale mężczyźni, pamiętni swej urazy, dokonali zerwania nazajutrz i to bezpowrotnie; a nie zadawalniając się porzuceniem niewiernych kochanek, dopełnili czynu zemsty, rozgłaszając całą przygodę. Od tego czasu jedna z „nierozdzielnych“ więdnie za