usłyszałam kroki Wiktoryi, zwołującej równocześnie moich ludzi, których zatrzymała u siebie tak jak to jej nakazałam. Wówczas rzekłam głośno, przybierając ton obrażonej królowej: „Wyjdź Pan, i nie pokazuj mi się nigdy na oczy“. Równocześnie wpadła do pokoju cała zgraja służby.
Biedny Prévan postradał głowę. Dopatrując się jakiejś zasadzki w tem, co było w gruncie rzeczy jedynie żartem, porwał się do szpady. Nie wyszło mu to na dobre: bowiem pokojowy, chłopak silny i odważny, chwycił go wpół i powalił na ziemię. Wyznaję, że miałam chwilę śmiertelnego przestrachu. Krzyknęłam, aby go wstrzymano i rozkazałam, aby zostawiono śmiałkowi wolne przejście, pilnując jedynie, aby opuścił dom. Ludzie moi usłuchali; ale nie bez szemrania; nie posiadali się z oburzenia, że ktoś śmiał uchybić ich świętej Pani. Hurmem odprowadzili do bramy nieszczęsnego kawalera, z krzykami i hałasem, tak jak to było mojem życzeniem. Jedna Wiktorya została; zajęłyśmy się przez ten czas doprowadzeniem do porządku łóżka.
Moi ludzie wrócili gromadnie: ja, cała jeszcze wzruszona, zapytałam ich, jakim szczęśliwym przypadkiem nie spali jeszcze: na co Wiktorya opowiedziała mi, że zaprosiła na kolacyę dwie przyjaciółki, zabawa przeciągnęła się nieco dłużej, słowem, bajeczkę, jaką ułożyłyśmy z góry między sobą. Podziękowałam wszystkim i kazałam im oddalić się. Równocześnie poleciłam jednemu z nich, aby natychmiast poprosił do mnie mego lekarza. Zdawało mi się, że byłam w prawie obawiać się następstw mojego śmiertelnego przestrachu; zarazem, był to pewny sposób nadania szybkiego i szerokiego rozgłosu nowinie.
Przybiegł w istocie, ubolewał wielce nademną i zalecił mi jedynie spokój. Ja, z mojej strony, kazałam jeszcze Wiktoryi, aby od wczesnego ranka paplała o tem zajściu po całem sąsiedztwie.
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.