Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

Młoda istotka zamieszkuje pokój, którego drzwi wychodzą na kurytarz, ale, jak możesz się domyśleć, matka zagarnęła klucz w swoje ręce. Chodziło tylko, aby nim zawładnąć. Nic łatwiejszego do wykonania; dostać ów klucz do rąk na dwie godziny, a byłem pewny, że będę mógł mieć zupełnie podobny. Wówczas korespondencya, rozmowy, schadzki nocne wszystko stawało się pewnem i dogodnem: ale, czy uwierzyłabyś? trwożliwe dzieciątko ulękło się i odmówiło. Inny na mojem miejscu opuściłby ręce; ja dostrzegłem w tem tylko sposobność zaostrzenia jeszcze przyjemności. Napisałem do Dancenyego ze skargą na tę odmowę i sprawiłem się tak dobrze, że nasz zapaleniec nie spoczął, dopóki nie uzyskał, nie wymusił nawet na swej trwożliwej kochance, aby zgodziła się na moje żądanie i wydała mi się całkowicie w ręce.
Bardzo byłem rad, wyznaję, z owej zamiany ról, dzięki której ten młody człowiek uczynił dla mnie to, co spodziewał się, iż ja uczynię dla niego. Ta myśl zdwoiła w moich oczach wartość całej przygody, toteż, skoro tylko stałem się posiadaczem cennego klucza, pospieszyłem bezzwłocznie zrobić z niego użytek: było to ubiegłej nocy.
Upewniwszy się, że spokój panuje w całym zamku, uzbrojony w ślepą latarkę i w stroju, usprawiedliwionym spóźnioną porą a dostosowanym do okoliczności, oddałem pierwszą wizytę twojej wychowance. Wszystko było przygotowane (i to przez nią samą) aby ułatwić mi wejście bez hałasu. Mała spoczywała pogrążona w pierwszym śnie, i to tak głębokim, iż mogłem przybliżyć się aż do samego łóżka, nie obudziwszy jej. Miałem zrazu pokusę posunąć się dalej i odegrać rolą sennego widziadła, ale obawiając się, aby przestraszona nagle nie uczyniła hałasu, wolałem ostrożnie obudzić miluchnego śpioszka.
Uśmierzyłem jej pierwsze obawy; ponieważ zaś nie przybyłem tam w celu bawienia się rozmową, przeszedłem natychmiast w pozycyę zlekka zaczepną. To pewna, że nie dość do-