chciała, bez rywali i bez grzechu: mogłabyś sobie rozpaczać do syta; i Valmont, to pewna, nie zjawiłby się, aby zamącać twoją boleść tak niepożądaną pociechą.
Poważnie mówiąc, czy można, mając skończonych piętnaście lat, być takiem dzieckiem, jak ty? Masz zupełną słuszność, gdy mówisz, że nie warta jesteś mojej dobroci. Chciałam, mimo to, być twoją przyjaciółką: przydałoby ci się to może przy takiej matce i przy mężu, jakiego ci przeznacza! Ale, jeżeli ty choć trochę nie dorośniesz, i cóż chcesz, abym mogła zrobić z ciebie? Czego można się spodziewać, jeżeli to, co zwykle dodaje rozumu dziewczętom, tobie zdaje się przeciwnie go odbierać?
Gdybyś była zdolna zastanowić się choć chwilę, doszłabyś wkrótce do przekonania, że powinnaś winszować sobie tylko, zamiast się uskarżać. Ale ty się wstydzisz, i to cię kłopoce! Ech, uspokój się; z wstydem, o jaki przyprawia miłość, to jest tak samo, jak z bólem: to tylko pierwszy raz. Można go potem jeszcze udawać, ale już się go nie czuje. Natomiast przyjemność zostaje, a to też jest coś warte. Zdaje mi się nawet, iż mogłam rozeznać, poprzez twoją paplaninkę, że ona w twojej przygodzie wcale nie małą odegrała rolę. No, mała, bądź ze mną troszkę szczera! Ejże! to pomieszanie, które nie pozwalało ci robić tak, jak mówiłaś, które sprawiało, iż tak trudno było ci się bronić, że byłaś, jak gdyby zmartwioną, kiedy Valmont już odszedł, czy to wstyd je powodował, czy też przyjemność? i jego sposób mówienia, na który nie wie się, co odpowiedzieć, czy to nie pochodziło przypadkiem z jego sposobu działania? Ejże, dziewuszko mała, kłamiesz i to kłamiesz swojej przyjaciółce! To niedobrze, bardzo niedobrze. Ale dość żartów.
To, co dla każdej innej byłoby przyjemnością i niczem więcej, to w twojem położeniu staje się prawdziwem szczęściem. Zaiste, postawiona, pomiędzy matką, której miłość pragnęła-
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/289
Ta strona została uwierzytelniona.